Fotorelacje \ 30.08.2014 - Stare jak Nowe

30 sierpnia ponownie udaliśmy się do stolicy. Tym razem celem naszego wyjazdu był udział w rajdzie pojazdów zabytkowych „Stare jak nowe”.

Po ubiegłotygodniowych doświadczeniach podczas rajdu Wuka miałam zamiar podszkolić się trochę z zakresu obsługi choinki, jednak jak to często bywa – skończyło się na planach. Mimo wszystko jechaliśmy pełni optymizmu, bo jak twierdzili warszawscy znawcy rajdów organizowanych na ich terenie „Stare jak nowe” stawiają zdecydowanie na zabawę, na luzie, bez pośpiechu. Przyznam, że trochę nas to podniosło na duchu, bo WUK wpłynął na morale załogi demotywująco.

W ciepły sobotni poranek stawiliśmy się na ulicy Bohaterów Getta Warszawskiego, gdzie znajdowało się biuro rajdu i start rajdu. Ciekawostką było umieszczenie biura rajdu w kultowym czerwonym Ikarusie z klasycznymi kasownikami (te, które zamiast cyferek robiły dziurki w bilecie – to taka informacja dla nieco młodszych).

Na starcie zjawiło się jakieś 30 załóg, niektóre znane nam już z wcześniejszych imprez. Impreza zapowiadała się więc całkiem sympatycznie, w kameralnym gronie i taka też była. Było jednak jedno ale. Wcale, ale to wcale nie była to impreza, na której był czas na relaks. Na dzień dobry lekko oszołomiła mnie liczba okienek w itinererze z rozpisanymi manewrami – było ich ponad 180. Dotychczas rzadko braliśmy udział w imprezach, które od początku do końca były rozgrywane w centrum miasta – stąd zaskoczenie ilością zmian kierunków. Co najważniejsze były rozpisane z dużą dokładnością, więc zgubiliśmy się tylko raz, pod sam koniec, ale tylko dlatego, że pan kierowca nie raczył posłuchać pilotki…:)

Ciekawostką i najtrudniejszym zadaniem podczas rajdu była liściasta wersja iglaka, a mianowicie tzw. Liść dębu. Tutaj muszę oddać sprawiedliwość kierowcy, bo głównie dzięki jego umiejętnościom udało nam się przejechać choinkę prawidłowo. Co prawda, tablice z zabytkami gdzieś się nam pochowały, jednak liść nam wyszedł. I to już przy drugim podejściu! Seria pytań z trasy CTG, czyli Co Tu Gnije również nie zawsze było oczywiste – stan rozkładu był różny, bo Pendolino wyglądało całkiem świeżo, więc odpowiedzi były rozmaite.

Przy okazji rajdu odwiedziliśmy również Muzeum Chleba Pana Mariana Pozorka i dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o chlebie naszym powszednim. Ciekawym punktem było również zwiedzanie parku miniatur i możliwość przyjrzenia się odbudowie Warszawy w miniaturze.

Kiedy już uporaliśmy się z choinką, zmianami w organizacji ruchu w związku meczem siatkarskich Mistrzostw Świata 2014 i pytaniami w książce drogowej tuż po godzinie 19 dojechaliśmy do mety. Tam czekały na nas pierogi i rozdanie nagród. I długa droga nad morze. Mimo zmęczenia – rajd był naprawdę wyczerpujący – bawiliśmy się świetnie.