Fotorelacje \ 16.08.2015 - MotoClassic Wroclaw 2015
Ostatni weekend spędziliśmy w wyjątkowym miejscu na niezwykłej imprezie czyli na Motoclassic Wrocław. Już po raz piąty w gościnnych progach kompleksu Topacz spotkali się pasjonaci zabytkowej motoryzacji, którzy przybyli z różnych zakątków Polski, ale również z zagranicy.
Po zeszłorocznej wizycie w tym pięknym miejscu wiedzieliśmy, że czeka nas ogrom wrażeń, bo wśród trzech setek przybyłych pojazdów znalazło się miejsce zarówno dla pojazdów przedwojennych, jak i tych wyprodukowanych do 1980 roku. Poza samochodami były oczywiście też motocykle, rowery, a nawet zabytkowe składane kajaki.
Zgodnie z planem w tym roku do Wrocławia wybraliśmy się naszym zabytkiem i choć droga z Pomorza na Dolny Śląsk w upalny dzień samochodem bez klimatyzacji była nieco karkołomnym pomysłem to przyjemność z jazdy była wielka, a perspektywa zbliżających się atrakcji nie mogła nie wywoływać doskonałego humoru, wbrew wszelkim przeciwnościom losu.
Tradycyjnie impreza została podzielona na 3 dni. W pierwszym dniu, w przeddzień oficjalnego otwarcia zlotu uczestnicy w zależności od swoich preferencji wzięli udział w paradzie po ulicach Wrocławia, zakończonej ekspozycją pojazdów na pięknej wrocławskiej starówce albo uczestniczyli w rajdzie na orientację, wiodącym po malowniczych miejscach regionu.
Nasza załoga, podobnie jak przeszło 50 innych, zdecydowała się na rywalizację, dlatego w piątkowe przedpołudnie ruszyliśmy poznawać uroki okolicy. Zabawa podzielona na trzy etapy, których odcinki wyznaczał itinerer, została pomyślana tak, by planowane 9 godzin na przejazd, minęło na świetnej zabawie. Tak też było. W trasie głowiliśmy się nad zadaniami i zagadkami i robiliśmy mnóstwo zdjęć, według wskazówek zawartych w książce drogowej. Liczyliśmy rynny na przepięknym świdnickim Kościele Pokoju, szukaliśmy miejsc uwidocznionych na zdjęciach i próbowaliśmy zrobić podobne. Kiedy powoli dopadał nas pierwszy głód na mecie jednego z etapów czekał na nas obiad, który pozwolił nam zebrać siły na kolejny odcinek. Po regeneracji sił ruszyliśmy dalej, by oglądać kolejne piękne widoki i dawać upust fantazji realizując zadanie fotograficzne, czyli wykonanie zdjęcia przedstawiającego scenkę związaną z bajką o misiu Yogim. Pomysłów było tyle ile załóg, my nawet mieliśmy odpowiedni rekwizyt, czyli wiklinowy kosz. Co prawda zamiast smakołyków pełen był autek, ale i tak się przydał. Na świdnickim Rynku szukaliśmy odpowiedzi na proste, ale i podchwytliwe pytania. Tam też władze miasta wręczyły specjalną nagrodę dla najciekawszego ich zdaniem auta rajdu.
W atmosferze doskonałej zabawy dotarliśmy do mety rajdu, gdzie każda załoga w ramach ostatniego już zadania miała zamontować wylosowaną część do udostępnionego przez organizatora pojazdu. Rajdowe zmagania przyniosły nam dodatkowo ogromną radość, bo jak się okazało podczas sobotniego ogłoszenia wyników zajęliśmy II miejsce. Biorąc pod uwagę, że w gronie zwycięzców byliśmy jedyną załogą, która po raz pierwszy startowała w tym rajdzie, jesteśmy z siebie dumni!
Sobotnio – niedzielna część imprezy odbywa się już wyłącznie w Topaczu, gdzie na ogromnej przestrzeni prezentowane są pojazdy uczestników imprezy, oraz eksponaty z tutejszego Muzeum Motoryzacji. Poza możliwością podziwiania samochodów, motocykli i motorowerów, warto było też skorzystać z okazji zobaczenia z bliska pojazdów militarnych, Retro Posterunku Milicji, czy też najnowszych modeli aut. Jak zwykle nie zabrakło aut wyjątkowych, jak na przykład ZIS-a 115, o pancernej konstrukcji. Jednak ze względu na ilość wspaniałych i wyjątkowych pojazdów trudno kusić się na ich wymienianie. Warto jedynie wspomnieć, że było ich nie mało, a możliwość by zobaczyć je jak dumnie prezentują się w malowniczej scenerii podczas pokazu elegancji i dzielnie pokonują próby sprawnościowe jest bezcenna.
Podsumowując tegoroczną imprezę w Zamku Topacz nie mogę pominąć jednej kwestii – jest to impreza na której każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Zarówno ci, którym bliższe są eleganckie Bale Komandorskie i wystawy aut z najwyższej kolekcjonerskiej półki, jak i miłośnicy swobodnej zlotowej zabawy, dla których mniej istotne są wygody i oficjalne stroje, a ważniejsza wspólna zabawa w gronie innych fascynatów. W tej ilości fantastycznych pojazdów oraz urozmaiconego programu każdy odnajdzie to, co lubi w tego typu spotkaniach. Dlatego za rok ruszymy w daleką, ale udaną podróż na Motoclassic Wrocław 2016.