Fotorelacje \ 21.07.2018 - IV Rajd kantYny i 8 urodziny kantYny
Czasem trzeba opuścić znane podwórko i ruszyć gdzieś dalej, w nieznane. Wakacje są idealne do tego typu przedsięwzięć, a że lipiec w pełni spakowaliśmy Mercedesa niemal po sam dach i ruszyliśmy rodzinnie pod Kraków na Rajd kantYny. Nad Zalew Kryspinów, gdzie trwała kilkudniowa impreza, mieliśmy jakieś 600 km w jedną stronę. Łącznie z rajdem i lokalnymi przejażdżkami w trzy dni nasz klasyk przewiózł nas niemal 1500 km. Dzielnie zniósł podróż, podobnie jak cała załoga, mimo że słońce i upał nie dawały za wygraną nawet późną porą.
Impreza w brazylijskim stylu idealnie współgrała z panującą temperaturą, ale bezpośrednie sąsiedztwo wody, w której można było się schłodzić ratowało sytuację. A podczas rajdu piękne, dla nas całkiem nieznane, okolice sprawiały, że temperatura zeszła na dalszy plan.
Wyjazd okazał się wakacjami w pigułce. W zaledwie 3 dni zmieściło się wszystko, co w wakacjach ma być: słońce, rajd, zwiedzanie zamku, wieczorna impreza, ognisko, kąpiel w jeziorze, a nawet łowienie ryb. Zupełnie od siebie dorzuciliśmy do tego zwiedzanie Krakowa, więc atrakcji nie zabrakło.
Trasa rajdu wiodąca malowniczymi ścieżkami przekonała nas, że warto co jakiś czas wybrać rajd w dalszej okolicy. Malowniczy zamek w Rudnie, Dolina Będkowska czy browar Tenczynek w innych okolicznościach mógłby ujść naszej uwadze, ale nie podczas kantYny.
Rzecz jasna sam liczący 52 km rajd to tylko część hucznej imprezy, będącej jak piszą organizatorzy urodzinami ich kantYny, czyli Fiata 125 p. Brazylijska Noc, Pijana Party, a nade wszystko kilkudniowy pełen luz. W takich warunkach można zapomnieć o codzienności.
Klimatyczna impreza pełna zwariowanych osobowości – nic dziwnego, że Kantynowa ekipa, która w dużej części wkrótce po raz kolejny ruszy na trasę Złombolu, przypomina pełną temperamentu sycylijską rodzinę. Dzieje się! Polecamy na przyszłość!