Fotorelacje \ 24.05.2015 - III Runda MPPZ

MPPZ

 

W minionym tygodniu na Pomorzu miała miejsce długo wyczekiwana przez wszystkich miłośników pojazdów zabytkowych impreza: Mistrzostwa Polski Pojazdów Zabytkowych Runda III. Jak przystało na imprezę tej rangi w czwartkowy wieczór do bazy rajdu mieszczącej się w Jastrzębiej Górze zaczęły się zjeżdżać prawdziwe perełki zabytkowej motoryzacji. Wśród nich nawet auta przedwojenne, w tym Peerless z 1925 roku – najstarszy pojazd na liście startowej. Wszystko po to, by już w piątkowy poranek ruszyć w trasę rajdu, wiodącą po malowniczej okolicy i miejscach o ciekawej historii, a przy okazji bawić się i głowić nad zawiłościami książki drogowej.

Miejsce startu zostało wyznaczone na Alei Gwiazd Sportu we Władysławowie. Na ten czas miejsce zamieniło się na Aleję Gwiazd Zabytkowej Motoryzacji – w słoneczny piątkowy poranek nadmorski deptak lśnił. Wypolerowane do ostatniej drobinki kurzu auta były gotowe do zmagań, które rozpoczęły się od niespełna 7 kilometrowego odcinka, który należało pokonać zgodnie z instrukcją w postaci róży wiatrów. Zadanie z pozoru niewinne wcale nie było łatwe, ale prędzej czy później wszyscy uczestnicy znaleźli się na kolejnym etapie rajdu. Piątkowa trasa wiodła przez malownicze zakątki powiatu puckiego, a uczestnicy mieli okazję zobaczyć Groty Mechowskie, skosztować kaszubskich specjałów przygotowanych przez lokalne koło gospodyń wiejskich, ale również przez chwilę zadumać się nad tragicznym losem pomordowanych w lasach piaśnickich. Całość urozmaicały zadania o tajemniczych kryptonimach: sprężyny, ciuciubabka…Szczególnie ta ostatnia stanowiła niezwykłą próbę dla załogi – zarówno dla kierowcy, jak i pilota. Zwieńczeniem pierwszego dnia zmagań był pokaz elegancji na rynku w Pucku, część rajdu szczególnie otwarta dla publiczności, której zresztą nie zabrakło. Rynek zapełnił się do tego stopnia, że ciężko było o czysty kadr przy fotografowaniu aut, a organizatorzy musieli wkraczać pomiędzy tłum, by ułatwić samochodom uczestników przejazd.

Druga część rajdu rozegrała się w sobotę. Sobotni etap również rozpoczął się we Władysławowie, jednak tym razem uczestnicy ruszyli w inną stronę. Po drodze odwiedzili między innymi Karwię, Krokową, Gniewino, Żarnowiec, by  w końcu dotrzeć do Wejherowa na pokaz elegancji. Po drodze nie zabrakło ciekawych miejsc do odwiedzenia. Załogi zobaczyły klasztor benedyktynek w Żarnowcu oraz największą polską elektrownię szczytowo-pompową. Była też okazja by spojrzeć na wszystko z góry, dzięki wizycie w wieży widokowej w Gniewinie. Ten dzień rajdu był obfity również w próby sportowe, z których dwie były długie i wyjątkowe spektakularne, ale też wymagające. Można też było się sprawdzić w próbach techniki jazdy i sprawnościowych – auta przesuwały kartony, piloci rzucali kulami, a kierowcy slalomem pokonywali wyznaczony odcinek w swoich pojazdach. Półmetekiem rajdu był pokaz elegancji, tym razem na rynku w Wejherowie. Zdawałoby się, że to już koniec atrakcji, a powrót do bazy rajdu na Bal Komandorski to tylko formalność, ale nie. Organizatorzy przewidzieli jeszcze jedną niespodziankę… Na tym odcinku za jednym z zakrętów stała Milicja w Fiacie 125p i kontrolowała każdego z uczestników. Ba, doszło nawet do widowiskowego zatrzymania jednej z osób, pod zarzutem organizacji rajdu pojazdów zabytkowych! W rolę funkcjonariuszy wcielili się członkowie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „Sojusz”.

Ostateczne podsumowanie zabawy nastąpiło na sobotnim Balu Komandorskim, podczas którego organizatorzy ogłosili wyniki. Jednak bez względu na zajęte miejsce w klasyfikacji najważniejsza była świetna zabawą, jaką zapewnili organizatorzy zawodnikom przybyłym z różnych zakątków. Warto również wspomnieć, iż równolegle z Mistrzostwami Polski w  zmaganiach brali udział uczestnicy Rajdu Wiosennego. Dla nich była to doskonała okazja, by z bliska przyjrzeć się tak ważnej imprezie i jednocześnie być jej aktywnym uczestnikiem.

Nam pozostaje tylko żałować, iż tym razem byliśmy tylko biernymi obserwatorami, bo ominęło nas mnóstwo świetnej zabawy…

fot. zabytkowi.com

fot. czarno-białe : Maciej Wojnarowicz