Fotorelacje \ 19.07.2015 - II Czaplinecki Rajd Turystyczny

Niedzielny poranek tym razem powitał nas w namiocie nad jeziorem Drawsko w Czaplinku. Kiedy inni wczasowicze leniwie snuli się nie wiedząc czy wybrać spacer czy kąpiel w jeziorze, my w ekspresowym tempie zwinęliśmy nasze mini obozowisko i ruszyliśmy na odprawę II Czaplineckiego Rajdu Turystycznego. Osią napędową imprezy było Szczecińskie Wietrzenie Klasyków wraz ze szczecińskim oddziałem PZM.

Po ubiegłorocznej zabawie wiedzieliśmy, że możemy się spodziewać porządnego rajdu i nie zawiedliśmy się.

Czaplinecki rynek bardzo szybko wypełnił się zarówno zabytkowymi , jak i współczesnymi pojazdami, które na równych prawach, ale w odrębnych kategoriach wiekowych, brały udział w rywalizacji. Czterdzieści załóg wkrótce ruszyło w trasę, by podziwiać widoki, odpowiadać na podchwytliwe pytania i przede wszystkim bacznie śledzić kratki itinerera, by się nie zgubić.

Kiedy rozpoczynaliśmy pierwszy etap rajdu pogoda była bez zastrzeżeń. Było tak, jak w lipcu powinno być: gorąco i słonecznie. W takich warunkach szukaliśmy w głowie słów piosenki o słynnej Mai, by po ich spisaniu ruszyć dalej ze słodkim upominkiem od innych pszczółek. Nawet rosnący w pobliżu zdradziecko piękny okaz barszczu Sosnowskiego nas nie wystraszył (choć nasze dzieciaki odmówiły w tym miejscu wysiadania ze względu na to, że „to nie jest bezpieczne”). Kolejne kilometry na liczniku przynosiły kolejne zagadki i zadania, ale też kolejne piękne widoki. Trzeba przyznać, że organizatorom znów udało się pokazać nam nowe miejsca i zadać pytania, na które odpowiedzi wcale nie były oczywiste. Odwiedzane miejsca wzbudzały nierzadko chwilę refleksji, szczególnie gdy zza dawno nie koszonych zarośli wyglądały smutne ruiny pięknego kiedyś pałacyku, a kilka kilometrów dalej kolejny zrujnowany pałac straszył pustymi oczodołami okien…

Drogi i bezdroża bywały też zdradliwe. Przekonał się o tym jeden z uczestników, którego samochód uległ uszkodzeniu, co zmusiło go do przerwania zabawy i powrotu na lawecie. Niestety tak też czasem bywa.

Pierwszy etap rajdu zakończyliśmy w mieście, które do 1992 roku nie istniało na mapach. Borne-Sulinowo wcześniej stanowiło bazę wojsk radzieckich i jego istnienie było pilnie strzeżoną tajemnicą. W tym mieście widmie zakończyliśmy pierwszy, słoneczny etap zabawy i po posiłku w wyjętym z radzieckiej przeszłości lokalu, ruszyliśmy, już w deszczu, do dalszej rywalizacji.

Biorąc pod uwagę charakter miejsca nie mogło zabraknąć elementu militarnego. W scenerii opuszczonego miasta, w otoczeniu opuszczonych i ogołoconych nawet z ram okiennych bloków, oddawaliśmy strzały z paintballowego markera do celu.

Pokonując kolejne odcinki zobaczyliśmy wiele ciekawych, często malowniczych miejsc, do których z chęcią wrócimy. Mimo podziwiania uroków okolicy nie straciliśmy czujności i mimo odrobinę rozjeżdżających się odległości w książce drogowej dotarliśmy do kolejnego, najkrótszego, etapu. Po próbie sportowej spędziliśmy kilka chwil nad testem z zakresu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i ruszyliśmy w kierunku mety.

Przeszło 140 kilometrów trasy pokonaliśmy w świetnych humorach i doskonale się bawiąc. Samochód jak zwykle spisał się doskonale, podobnie jak cała załoga, która mimo ogromnego zmęczenia dzielnie zniosła kilku godzinną podróż powrotną do domu, w której towarzyszyły nam dwie gdańskie załogi – w tym jedna z pucharem za zdobycie drugiego miejsca w klasyfikacji pojazdów nowych.

II Czaplinecki Rajd Turystyczny przeszedł do historii. W naszej pamięci zapisał bardzo dobrze i pozostaje czekać na kolejną jego edycję!