Fotorelacje \ 23.06.2018 - VII Olsztyński Zlot Miłośników Pojazdów PRL
Siódmy raz do Olsztyna zjechali się fani pojazdów PRL. Z okazji VII Olsztyńskiego Zlotu Miłośników Pojazdów PRL w Olsztynie i okolicach zaroiło się od ludzi, którzy w sercach i głowach mają Trabanty, Fiaty, Syreny, Polonezy, VW i Mercedesy oraz inne motoryzacyjne wynalazki sprzed lat.
Trzydniowa impreza swoje epicentrum wydarzeń miała w sobotę. Już od rana uczestnicy, którzy zebrali się w poprzednim dniu na zlot szykowali się do wspólnego wyjazdu do Olsztyna. Pozostali od wczesnych godzin porannych, jak my, zbierali się do wycieczki do Olsztyna.
Oficjalna część spotkania odbyła się na parkingu przy plaży miejskiej w Olsztynie. Chłodny dzień nie zachęcał do korzystania z plaży, ale jako, że atrakcji zlotowych nie brakowało to nikt się tym chyba specjalnie nie przejął. I olsztynianie i uczestnicy spotkania mogli brać udział w konkursach specjalnie przygotowanych przez organizatorów. Jak dzieci bawili się i dorośli i dzieci:) Łowienie elementów samochodu czy przeciąganie malucha – zacięta rywalizacja na każdym polu, ale przede wszystkim doskonałe nastroje i serdeczna atmosfera.
Po części oficjalnej, którą uroczyście otworzył prezydent miasta wraz z organizatorem z ramienia Trabi Ekipy, ruszyliśmy zwartą grupą do Kudyp, gdzie czekała na nas grochówka i zwiedzanie arboretum Warmii i Mazur. Pałaszowana w polowych warunkach zupa z obwoźnej garkuchni doskonale zaspokoiła głód i dała siły na wycieczkę po leśnych zakątkach.
Wielki finał soboty odbył się w ośrodku w Starych Jabłonkach. Okres mundialowy w pełni, więc piłka była w grze. „Ludzkie piłkarzyki”, w których zmierzyły się drużyny złożone z zawodników obojga płci i w każdym wieku, walczyły o każdą piłkę. Jeszcze dziś, kilka dni po grze, zabawa daje o sobie pamiętać dzięki siniakom i zakwasom. Determinacja i zacięta walka niczym nie przypominała polskiej reprezentacji z trwających mistrzostw.
Konkurs strzałów mógłby natomiast śmiało wyłonić potencjalnych kadrowiczów.
Zasłużony relaks podczas imprezy z epoki już nas niestety ominął, bo nadszedł najwyższy czas powrotu do domu.
Pozostaje tylko żałować, że podobnie jak sporo innych załóg obawialiśmy się zapowiadanej beznadziejnej pogody, która w namiocie mogłaby skutecznie zniechęcić nas do wszelkich biwaków. Daliśmy się zastraszyć i uczestniczyliśmy w zlocie jednodniowo. Żałujemy. Czas poprawić błędy w kolejnym roku, bo impreza jest tego warta.