Fotorelacje \ 16.08.2014 - MotoClassis Wrocław 2014
Przedłużony sierpniowy weekend spędziliśmy na Dolnym Śląsku. W piątkowy ranek, tuż po wschodzie słońca ruszyliśmy do zamku Topacz, gdzie w dniach 16-18 sierpnia miała miejsce prawdopodobnie największa impreza motoryzacyjna: MotoClassic Wrocław – Zlot pojazdów zabytkowych. Tym razem nasz zabytek został w garażu, a my wzięliśmy udział w imprezie w charakterze obserwatorów, jako patroni medialni wydarzenia. Był to dla nas zaszczyt znaleźć się w gronie partnerów imprezy takiej rangi.
Jak podają organizatorzy do malowniczego obiektu zamkowego zjechało się ok. 300 załóg. Uczestnicy przybyli zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Nie brakło nawet reprezentantów Białorusi w Wołdze z 1968 r. Byli także goście z Niemiec i innych krajów europejskich. W kwestii aut i motocykli, które pojawiły się na imprezie było jeszcze bardziej kolorowo. Przekrój motoryzacji od początków XX wieku aż po pojazdy współczesne, które były prezentowane przez firmy goszczące w Topaczu. Widok automobila Brush z 1911 r., na tle najnowszych modeli Audi czy Mercedesa robił niezapomniane wrażenie. Oczywiście Brush w ruchu. Dotychczas nie jednokrotnie mieliśmy okazję zobaczyć różne ciekawe pojazdy, jednak zobaczyć je podczas jazdy to nie lada gratka dla każdego miłośnika motoryzacji.
Zlot, który dla zwiedzających został otwarty dopiero w sobotę swój prolog miał miejsce dzień wcześniej. W piątek bowiem miały miejsce dwie atrakcje dla właścicieli pojazdów: parada po wrocławskich ulicach i rajd turystyczny.
Mimo, że organizator skupił się na zaproszeniu widzów na sobotę i niedzielę do podziwiania cudów motoryzacji to, jak się okazało piątek był równie ciekawy dla osób postronnych. Możliwość zobaczenia kolumny pojazdów, których data produkcji oscyluje w okolicach drugiego dziesięciolecia XX wieku, w codziennym ruchu ulicznym, to rzadkość. Uczestnicy parady przemierzali ulice stolicy Dolnego Śląska po drodze zwiedzając ciekawe miejsca, a w tym czasie mieszkańcy i turyści mieli okazję przyjrzeć się dokładnie pojazdom. Mimo, że pogoda nie rozpieszczała, szczególnie właścicieli motocykli i wszelkiego rodzaju kabrioletów, w każdym miejscu gdzie pojawili się uczestnicy parady zawsze czekał tłum widzów. Punktów było kilka: Opera Wrocławska, Plac Gołębi na Rynku, Urząd Wojewódzki i przystanek końcowy przy Hali Stulecia. Szczególnie podczas prezentacji pojazdów na Rynku pogoda dokuczyła wszystkim. Deszcz już nie tylko padał, ale lał się strumieniami. Auta mokły, zwiedzający uciekali gdzie się dało, a my mieliśmy okazję w pięknej scenerii zrobić kilka zdjęć, co wcześniej było trudne, bo publiczność dopisała i nie łatwo było uchwycić te przepiękne sylwetki zabytkowych aut w całej okazałości. Można było tam zobaczyć m.in. Audi C1435PS Alpensiger z 1919 r., Chevroleta Styline z 1949 r., Opla Mante Rally z 1971 r., Warszawę, Żuka, Mercedesa 300 S i milicyjny motocykl MZ – oczywiście prowadzona przez funkcjonariusza Miliicji.
W czasie kiedy uczestnicy parady budzili zachwyt prezentując się podczas parady i w trakcie postojów, pozostali uczestnicy, którzy wybrali udział w rajdzie zmagali się z zadaniami, które przygotowali dla nich organizatorzy. Pomysłodawcy rajdu postanowili do każdej załogi dołączyć jeszcze jednego uczestnika. Jednym z zadań dla uczestników była opieka nad dodatkowym załogantem. A było nim…jajko:) Jazda po wrocławskim bruku, konieczność skupienia się, by nie zgubić trasy i poszukiwanie odpowiedzi na pytania z itinerera – wszystko to podczas rajdu z jajem. Niestety, tym razem postawiliśmy na relację z boku, oczami postronnego widza, i nie uczestniczyliśmy w rajdzie, ale żałujemy. Widok uczestników zabawy, z charakterystycznymi identyfikatorami na zielonych smyczach, z mapkami w dłoniach szukających punktów, które wskazane były w książkach drogowych, budził naszą zazdrość, że tym razem jesteśmy poza głównym nurtem zabawy. Zadanie wyraźnie nie były łatwe. Podczas gdy uczestnicy parady prezentowali się na Rynku, zawodnicy pozostawili auta na Nowym Targu i szukali odpowiedzi błądząc po wrocławskiej starówce. Łatwo nie było – kiedy zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek obserwowaliśmy jak uczestnicy kilkakrotnie wracali w to samo miejsce, najwyraźniej próbując znaleźć właściwą trasę. W tym samym czasie inni uczestnicy robili przerwę techniczną, by zatankować auta, co z kolei wzbudzało sensację na stacji paliw. Trudno się dziwić, bo pewnie rzadko na stacji pojawia się Mercedes Pagoda i to nie jeden. Warto zauważyć, że w rajdzie wziął udział m. in. Hummer, Maserati, wspomniane wcześniej Mercedesy, Dacia 1300, motocykle – w tym Sokoły 600, Fiat 125 p Monte Carlo, MGB z 1974 r., Oczywiście nie sposób wymienić wszystkich.
Uczestnicy rajdu i parady wieczorem spotkali się przy Hali Stulecia. Jako pierwsze na placu przy iglicy pojawiły się BMW Dixi z 1929 r., Chevrolet Corvette C3 z 1974 r., Volvo i Cadillac. Słońce powoli zachodziło, a z każdą minutą zjawiały się kolejne zjawiskowo piękne pojazdy. Plac bardzo szybko zapełnił się zabytkami, a w ślad za nimi nie wiadomo skąd pojawiła się liczna grupa zwiedzających. Biorąc pod uwagę, iż było to tylko preludium do części oficjalnej MotoClassic Wrocław 2014, następne dni zapowiadały się nie mniej ciekawie.
Kończąc pierwszy dzień zlotu spotkaliśmy jeszcze jeden pojazd, który mógłby znaleźć się w Topaczu – Mercedes W123, który jeździ jako wrocławska taksówka.
Po niezbyt dobrej piątkowej pogodzie liczyliśmy na nieco lepsze warunki w sobotę. Oglądając zdjęcia z poprzednich edycji imprezy założyliśmy, że tym razem pogoda będzie dopisywała. Niestety sobotni poranek obudził nas deszczem, który zmieniał się chwilowo w prawdziwą ulewę. Lekko tylko zrażeni tym faktem udaliśmy się do kompleksu Topacz. Zanim znaleźliśmy się na terenie ekspozycji w butach już nam chlupotało, a niektórzy z nas zaliczyli wszystkie możliwe kałuże po drodze, więc chlupotali od stópek do czubka głowy. Ratując aparat przed deszczem na wszelkie możliwe sposoby, począwszy od parasola, poprzez plastikowe torby i chowanie pod bluzą, ruszyliśmy rozkoszować się pięknem klasycznej, zabytkowej motoryzacji.
Tym razem najwięcej uwagi poświęciliśmy kibicowaniu próbie sportowej. Zawody odbywały się na łące, a obfite opady dodatkowo utrudniały zmagania. Ze względu na to, że w rywalizacji brały udział pojazdy, które powstawały na przełomie całego stulecia, więc aby każdy miał równe szansę nie liczyła się szybkość, ani zwinność auta, ale umiejętności kierowcy. Zadanie polegało na dwukrotnym przejechaniu wyznaczonego odcinka w takim samym czasie. Różne były techniki przejazdu – jedni stawiali na spokojny przejazd, inni jechali nieco szybciej. Jazda po łące okazała się bardzo efektowna. Widok kilkudziesięcioletnich aut, które wchodząc w zakręty wyznaczone belami słomy, wzbijały w górę lawinę błota, był niezwykły. Śliska trawa i błoto sprawiały trudności kierowcom, ale dla widzów była to duża atrakcja, widzieć przedwojenne, wymuskane auta, wchodzące ślizgami w zakręty. Limuzyny traciły błysk lakieru, a właściciele kabrioletów kończyli próbę ubłoceni, jedna widać było, że nie to jest najważniejsze. Dla nich najważniejsza była dobra zabawa.
W czasie, kiedy trwały zmagania z przyrodą na łące, pod sceną rozpoczęła się prezentacja pojazdów zlotu, którą prowadził Krzysztof Ibisz. Na scenę wjeżdżały przepiękne pojazdy, których załogi, ubrane zgodnie z duchem epoki auta, opowiadały o swoich skarbach. Mieliśmy przyjemność usłyszeć wyjątkowo ciekawą historię Mercedesa Posen, który dzień wcześniej zdobył nagrodę publiczności. Jak opowiadał właściciel auta samochód od nowości jest w Polsce. Został sprowadzony do Polski przez pewnego hrabiego, a w latach dwudziestych XX wieku, trafił w ręce polskiego złotnika, mieszkańca Zakopanego. W czasach wojennej zawieruchy właściciel ukrył go w drewnianej szopie. Auto stało ukryte przez kilkadziesiąt lat. Dopiero w 1996 r., jego obecny właściciel odnalazł je i odkupił. Po remoncie, który jak twierdzi jego właściciel, właściwie nie był wielkim remontem, a jedynie odnowieniem elementów nadgryzionych zębem czasu, m. in. odnowieniem lakieru, auto odzyskało dawny blask, który podziwialiśmy wczoraj. To zaledwie jedna historia, którą przytaczam, jednak każdy samochód i każdy motocykl, który gościł na zlocie, ma swoją niezwykłą, czasem wręcz bajkową historię.
Poza głównymi atrakcjami imprezy w czasie zlotu miało miejsce wiele imprez dodatkowych. Dla tych, którym samo oglądanie aut i opowieści ich użytkowników, nie wystarczały czekały prezentacje aut współczesnych. Tutaj najciekawszą ekspozycję zaprezentował przedstawiciel Mercedesa, który umożliwił zobaczenie na własne oczy trzyosiowego Mercedesa G3 AMG 6×6. Auto znane fanom brytyjskiego programu Top Gear, było w programie testowane w Dubaju, jako duży gadżet arabskich szejków.
Dla dzieci atrakcje przygotowali strażacy, którzy przyjechali zabytkowym wozem bojowym marki Star 25 i Żukiem. Chętni mogli założyć prawdziwy mundur strażacki, łącznie z hełmem i skórzanym pasem oraz oczywiście prawdziwym strażackim toporkiem. Drużyna strażacka przygotowała również specjalny tor przeszkód, gdzie dzieciaki mogły wykazać się swoją sprawnością. Nie zabrakło również pokazu motopompy, którą dzielni pogromcy ognia odstraszali deszcz. Z powodzeniem, bo około południa w końcu wyjrzało słońce. Wraz ze zmianą pogody bardzo szybko parkingi przygotowane dla widzów zaczęły zapełniać się autami, a tłumy zwiedzających ruszyły zwiedzać.
Moja relacja jest szczątkowa, bo program był bardzo bogaty i nie sposób wymienić wszystkiego. Najlepszym sposobem by niczego nie pominąć to osobiście wybrać się na kolejny MotoClasssic Wrocław, tym razem 2015.
NAGRODY MOTOCLASSIC 2014:
· NAGRODY W KONKURSIE ELEGANCJI:
Miejsce 1 – Załoga nr 21 – Andrzej Roszkiewicz, Rolls Royce 20-25 cabrio 1934 roku
Miejsce 2 – Załoga nr 27 – Paweł Grzegorczyk, Mercedes Benz z 1937 roku
Miejsce 3 – Załoga nr 1 – Tomasz Skrzeliński, Brush z 1911 roku
· GRAND PRIX MOTOCLASSIC WROCŁAW 2014:
Państwo Joanna i Józef Kołoczek
· Nagroda za najstarszy samochód: ZAŁOGA NR 1 – BRUSH 1911, P. TOMASZ SKRZELIŃSKI
· Nagroda za najstarszy motocykl: ZAŁOGA NR 36 – WANDERER 1910
· Nagroda dla pojazdu militarnego (miejsce I, II, III)
– TKS GOLIAT – P. ZBIGNIEW NOWOSIELSKI
– KETTENKRAD – P. CZESŁAW SZCEPANIK
– DOGE P. STANISŁAW OSZYWA
· Nagroda za najcięższy pojazd – BRDM
· Nagroda dla pojazdu sportowego ZAŁOGA NR 7 – BUGATTI, P. MACIEJ PEDA
· Nagroda dla największego pechowca oraz nagroda za debiut:
ZAŁOGA NR 30 FIAT 508 – P. ADAM KLEKOCIŃSKI
· Wyróżnienia w kategorii:
– pojazd niemiecki – ZAŁOGA NR 70, MERCEDES BENZ – PONTON CABRIO, P. JANUSZ SEBZDA
– Pojazd francuski – ZAŁOGA 36, CITOEN 11B, P. ADAM KAMIŃSKI
– Pojazd radziecki – ZAŁOGA NR 84, GAZ 21 VOLGA, P. ANATOLI MASLOV
– Pojazd polski – ZAŁOGA 105, WARSZAWA 201, P. PRZEMYSŁAW ROCHEWICZ
– Pojazd angielski – ZAŁOGA NR 25, ROLLS-ROYCE SILVER WRAITH 1949R. BIAŁY, P. PAWEŁ SŁAWIŃSKI
– Pojazd amerykański – ZAŁOGA NR 128 – CADILLAC 62 VLEET WOOD, P. BOŻENA OWSIK
– Pojazd włoski – ZAŁOGA NR 144 – FIAT 600 MULTIPLA, P. MACIEJ GODULA
– Pojazd japoński – TOYOTA NOWAKOWSKI
– Pojazd szwedzki – ZAŁOGA NR 73 SAAB SONETT 2T, P. KRZYSZTOF ROZENBLAT
· Samochód II RP – ZAŁOGA NR 45 – CHEVROLET MASTER, P. KRZYSZTOF KUŚMIEREK
· Motocykl II RP – ZAŁOGA NR M10 – SOKÓŁ 600, P. GRZEGORZ KOZA
· Motocykl do 1945 roku – ZAŁOGA M13 – MOTOSACOCHE, P. BOGDAN STRZELECKI
· Motocykl po 1945 roku – M-72, P. JERZY BARANEK
· Samochód do 1945 roku – ZAŁOGA NR 3 – AUDI FRONT 225 ROADSTER, P. RALF HORNUNG
· Samochód po 1945 roku – ZAŁOGA NR 72 –MERCEDES BENZ W113 (PAGODE 250 SL), P. DARIUSZ KOWALCZYK
· Samochód PRL – ZAŁGA NR 94 – ŻUK A07, P. TOMASZ STERCZYŃSKI
· Nagroda za odzwierciedlenie stroju z epoki TWIERDZA WROCŁAW SEKTOR MILITARNY
· Nagroda Pań – ZAŁOGA NR 76, MINI MARCOS, P. MAŁGORZATA CZAJA
· Nagroda za najdalszą podróż na kołach ZAŁOGA 35 – P. ANATOLI MASLOV – Z BIAŁORUSI