Fotorelacje \ 14.08.2016 - VI MotoClassic Wrocław
Po raz szósty we Wrocławiu odbył się Zlot MotoClassic Wrocław. Impreza cieszy się ogromną popularnością, co nie dziwi nikogo, kto choć raz wybrał się do Zamku Topacz podczas jej trwania. Doskonała organizacja i bardzo wysoki poziom sprawiają, że wrocławskie spotkanie miłośników zabytkowej motoryzacji to miejsce, gdzie chce się wracać, a po jego zakończeniu pozostaje żal, że na następną edycję trzeba czekać długie dwanaście miesięcy.
Pierwsi uczestnicy zlotu we Wrocławiu pojawili się już w czwartek, podobnie jak my. Atmosfera ostatnich przygotowań do przyjęcia nie tylko setek uczestników imprezy, ale i kilkudziesięciu tysięcy odwiedzających nie miała w sobie nic z gorączkowych przygotowań „na ostatnią chwilę”. Wręcz przeciwnie widać było, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik, a to co obserwujemy to tylko dopięcie wszystkiego. I tak faktycznie było. Przez kolejne 3 dni widać było jak wszystko działa bez zarzutu, a zespół organizatorów w przypadku jakichkolwiek nieprzewidzianych sytuacji potrafi szybko i profesjonalnie zareagować.
Pierwszy dzień zlotu, piątek, jest tradycyjnie dniem zamkniętym dla publiczności w Zamku Topacz, a uczestnicy prezentują się mieszkańcom i turystom na ulicach Wrocławia. Część uczestników wybiera paradę ulicami Wrocławia i zwiedzanie ciekawych miejsc, inni podobnie jak my, preferują udział w rajdzie turystycznym. Wybór nie zawsze jest łatwy, gdyż organizatorzy w obu przypadkach przewidują szereg atrakcji. W tym roku uczestnicy parady zwiedzali Narodowe Forum Muzyki, a później mieli przyjemność odbycia rejsu statkiem po Odrze.
Tym razem rajd wiódł nas po Wrocławiu śladami reliktów epoki PRL-u. Byliśmy w miejscach, których nie znajdziemy w żadnym przewodniku po mieście, a które pokazały, że w niektórych miejscach historia jest wciąż żywa. Okazało się, że w stolicy Dolnego Śląska można zobaczyć Tytanica, a także skorzystać z usług osiedlowego magla, jakby żywcem przeniesionego z lat dzieciństwa dzisiejszych 30-40 latków. Krótkiej opowieści o historii mieliśmy okazję wysłuchać od jednej z legend „Solidarności” Władysława Frasyniuka, który odwiedził nas w dawnej zajezdni autobusowej przy ulicy Grabiszyńskiej. Błądząc uliczkami miasta odbyliśmy podróż w czasie, do okresu w którym trzepak był najlepszym miejscem do zabawy i akrobacji, a dorośli mogli kupić alkohol dopiero po godzinie 13. Najciekawsze miejsca i sytuacje uczestnicy dokumentowali zdjęciami, co było jednym z zadań rajdowych.
Rajd i parada zakończyły się pod Halą Stulecia. Po zaparkowaniu samochodów na elipsie Pergoli udaliśmy się na specjalnie przygotowany poczęstunek, po którym czekała na nas jeszcze wizyta w Centrum Technologii Audiowizualnych, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć studio wytwórni filmowej, a także zaczerpnąć inspiracji do przyszłych konkursów elegancji podziwiając kostiumy z planów filmowych.
Pierwszy dzień zlotu zakończył się specjalnym pokazem fontanny multimedialnej, po którym ruszyliśmy z powrotem do Zamku Topacz.
Kolejne dni wypełnione po brzegi atrakcjami sprawiły, że czasem trudno było podjąć decyzję gdzie się udać i co robić. Na ogromnej przestrzeni odbywała się nie tylko statyczna wystawa pojazdów uczestniczących w zlocie z lat 1886-1980, ale także próby sprawnościowe, wystawa MotoClassic Super Cars, ekspozycja grup rekonstrukcji militarnych czy Retro Camping PRL. W tym samym czasie można było skorzystać z oferowanej przez organizatorów wycieczki do Jaworzyny Śląskiej, do Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa. Możliwość obejrzenia z bliska zabytkowych lokomotyw i wagonów oraz parowozowni sama w sobie była ciekawa, jednak powrót do Wrocławia prawdziwym parowozem stanowił gwóźdź programu wycieczki.
Prezentacje pojazdów, konkurs elegancji, koncerty i oczywiście bal komandorski, a w tym wszystkim mnóstwo pojazdów obok których nie można było przejść obojętnie sprawiły, że ciężko było znaleźć choć chwilę na odpoczynek.
Przepiękna sceneria terenów zamku, gdzie na każdym kroku można było nie tylko obejrzeć pojazdy statycznie, ale przede wszystkim podziwiać je w ruchu, w połączeniu z ich wyjątkowością i wspomnianą wcześniej doskonałą organizacją imprezy decydują o wyjątkowości tego miejsca i imprezy. Nic dziwnego, że w imprezie chętnie uczestniczą nie tylko polskie załogi, ale również wiele załóg z innych krajów. W tym roku najdłuższą drogę na kołach na zlot odbyła załoga z Francji, która pokonała Citroenem DS przeszło 1000 kilometrów. Również Grand Prix imprezy powędrowało do gości zza granicy – najciekawszym pojazdem zlotu jury uznało samochód marki Horch, który przybył z Litwy.
Opuszczając zlot, na który wybraliśmy się naszą niestrudzoną „beczką”, która tym razem pociągnęła za sobą również zabytkową przyczepę kempingową, nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że hasło „Z miłości do motoryzacji, towarzyszace Motoclassic Wrocław doskonale wyraża ideę tej wyjątkowej imprezy.